Pamiętam, że bardzo zazdrościłam jednej koleżance w przedszkolu naszyjnika z Barbie. Nawet próbowałyśmy z siostrą zrobić podobny z broszki mamy, ale Barbie wycięta z jakiejś gazety cały czas wypadała (nawet na ślinę nie chciała się trzymać :P), a agrafka dźgała mnie w dekolt :( Teraz odbijam sobie wszystkie te cierpienia produkując przywieszki z czym tylko chcę. A nawet breloczki. Co więcej, nic z nich nie wypada! Szkoda, że na Barbie jestem już za stara. But Marilyn will also do ;)
A jak je robisz?? Wyglądają super. I jak to z marzeń z dziecięcych lat potrafią wyrosnąć cuda!!!
OdpowiedzUsuńKupuję półfabrykaty w postaci oprawek i przeźroczystych kaboszonów, następnie drukuję lub wycinam skądś żądany wzór i techniką na kształt decoupage'u umieszczam go pod kaboszonem, który przyklejam "medżikiem". Wszystko schnie dość długo, ze względu na ograniczony dostęp powietrza (na niektórych zdjęciach widać jeszcze zacieki z kleju, które znikają po paru dniach). Pozdrawiam, LolaJoo ;)
OdpowiedzUsuńOstatnia zawieszka bardzo mi się podoba :) Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie.
Ostatnią sama sobie podarowałam i teraz wszyscy chcą taką samą :P
OdpowiedzUsuńczyli Twoja przygoda z projektowaniem biżuterii trwa od przedszkola fiuuuu fiu niezły staż ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że ja o decuopage wiem tak niewiele, bo chętnie bym spróbowała zrobić taki brelok.
OdpowiedzUsuńMoim faworytem jest brelok z Marilyn
Bardzo, bardzo, ale to bardzo podobają mi się kaboszonowe cuda, znalazłam sobie nawet kilka miejsc, gdzie można zakupić niezłe półfabrykaty, czekam tylko na przypływ gotówki, więc póki co zazdroszczę i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji na rozdanie:
http://karina-talulla.blogspot.com/2012/03/nareszcie-candy.html